STOWARZYSZENIE NA RZECZ ZABYTKÓW FORTYFIKACJI

Słowo po…

Edit Template

Właśnie zakończyła się VII edycja widowiska historycznego „Walki o Miechowice 1945”, przez niektórych oceniana jako najlepsza z dotychczasowych. Jak co roku – ogromna fala przygotowań, mnóstwo zaangażowanych w to ludzi, niesamowita atmosfera dni poprzedzających samą rekonstrukcję, tygodnie rozmów i ustaleń, telefonów i nerwów, korekt i kompromisów. To wszystko po stronie Irka. Wróćmy jednak do początku.

   Rok 2016. Został udostępniony do zwiedzania miechowicki schron, co było zasługą Andrzeja i Irka, a także innych osób, które włożyły w to serce. Z racji położenia tego obiektu w Bytomiu-Miechowicach naturalnym było, że tematyką historyczną w owym obiekcie stały być tragiczne wydarzenia ze stycznia 1945 r. Obok schronu stał wiekowej budynek nieczynnej szkoły. Dzięki staraniom Maćka udało się go w całości pozyskać – oficjalnie trafił w nasze ręce w 2017 r. Jednakże nieco wcześniej, jeszcze w 2016 r. Irek wpadł na pomysł, aby na podwórku szkolnym, a właściwie na dawnym boisku zorganizować widowisko historyczne poświęcone pamięci ofiar miechowickiej tragedii. Nie wszyscy byli przychylni temu pomysłowi – pamiętam to doskonale. Irek właśnie wtedy poznał ś.p. Adlera, weterana wydarzeń rekonstrukcyjnych, który słysząc pomysł Irka i patrząc na teren, gdzie miałaby się odbyć rekonstrukcja, złapał się za głowę i siarczyście przeklął. Wydawało się to niemożliwe. Później do tego grona dołączył Karol, nieco później Monika. Tak się zaczęło.

   Szanowni Państwo, to tylko dzięki determinacji Irka i jego niesamowitym zdolnościom organizacyjnym, a także bardzo pozytywnemu nastawieniu Adlera i Karola udało się zorganizować pierwszą edycję tego wydarzenia, która miała miejsce w styczniu 2017 r. Pisze o tym dlatego, że przed tegoroczną edycją w przestrzeni medialnej pojawiły się informacje od innych osób, rzekomo tworzących pierwszą edycję czy też mających w niej znaczący wkład. Żałosne kłamstwo, proszę Państwa i bezczelność – podpinanie się pod działania innych. Ja doskonale pamiętam, jak to było z pierwszą edycją i wiem, kto pomagał, a kto nie. Fajnie podczepić się pod dokonania innych i twierdzić, że ma się spory udział w sukcesie. Tylko istnieje coś takiego, jak własne sumienie. No i pamiętajcie, że inni też nie tracą pamięci i wiedzą, jak to było naprawdę. Trochę szacunku wobec samych siebie…

   Irek uczył się organizacji tego typu widowisko z edycji na edycję. Mówię o każdym aspekcie zdobywania wiedzy, bo nie tylko chodzi o grupy rekonstrukcyjne, ale każdy szczegół  widowiska, w tym bardzo ważny aspekt finansowy. Wiem to doskonale, bo przez moje ręce przechodzi każda faktura, każda wypłacona kwota, każdy grosz, każdą płatność muszę osobiście zaakceptować. To bardzo trudne zadanie – mam na myśli dość zawiłe kwestie finansowe. Sebastian, nasz księgowy, zwija się i roluje, aby wszystko było w porządku. Przy okazji wielkie podziękowania dla Maćka, który zawsze pomagał w zdobyciu funduszy, a także dla wszystkich wspierających nas instytucji samorządowych. Zdarzało się jednak, że w powodzi faktur i rachunków zapomnieliśmy zapłacić jednej czy drugiej, ale ten błąd szybko naprawialiśmy. Nie było nigdy takiej sytuacji, aby komuś nie wypłacić jego należności. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. To, że czasami osoby, którym przekazaliśmy kwoty do dalszego podziału nie do końca okazały się uczciwe, to już zupełnie inna sprawa, za którą nie możemy brać odpowiedzialności (dlatego celowo nie wspominam jednej osoby). Piszę o tym dlatego, bo w tej samej przedwidowiskowej medialnej rzeczywistości pojawiły się zarzuty o niedociągnięcia finansowe, a wręcz o finansowe korzyści czerpane przez konkretne osoby. Bzdura, kolejne bezczelne kłamstwo, ale o wiele większego kalibru, niż poprzednie. Jak trzeba komuś szczególnie dopiec, to najlepiej nazwać go publicznie złodziejem. Zwracam się do tych, którzy to twierdzili – jeśli macie odwagę, pojawcie się, porozmawiajcie ze mną, wskażcie podstawy waszych oskarżeń – być może wasza wiedza jest niepełna albo pochodzi z trzeciej lub czwartej, niezbyt przyjaznej nam ręki. W rozmowie wszystko można sobie wytłumaczyć. Jeżeli nie macie na tyle odwagi, to oznacza, że brak wam szacunku dla samych siebie, skoro tak łatwo przychodzi wam rzucanie bezczelnych kłamstw wobec innych osób. To swoisty test na wasze prawdziwe intencje i osobistą odwagę, a także na szacunek wobec własnej osoby. Ciekaw jestem, jak go zdacie… Zapewniam was – w tym roku, podobnie, jak w latach poprzednich, każda faktura zostanie rozliczona, zapłacona i zaksięgowana. Takie są zasady profesjonalnej i nowoczesnej księgowości. Jeśli ktoś jest tego ciekawy, zapraszam – nie ma w tym nic tajnego. Jeśli jednak wasza aktywność ogranicza się jedynie do rzucania pustych oskarżeń, to żal mi was…

   Adler, Karol i Monika pełnią rolę koordynatorów grup rekonstrukcyjnych. Obecnie rolę Adlera przejął Maciek. Grupy rekonstrukcyjne są specjalnie dobierane, by uniknąć wśród nich amatorów, ludzi o dziwnych zachowaniach lub traktujących tego typu imprezy jako okazję do wypicia sporych ilości alkoholu, no bo w końcu udało się wyrwać z domu, gdzie robić tego nie można, bo przecież żona czy dziewczyna… Irek od samego początku zwracał uwagę na fakt, że ma być profesjonalnie i bezpiecznie. Powstał regulamin imprezy, który wyraźnie zabrania używania alkoholu, a przed samą imprezą dopuszcza możliwość badania alkomatem, co zresztą czasami robiono. W owym regulaminie jest o wiele więcej dość rygorystycznych zapisów, które Irek stworzył wspólnie z Adlerem i Karolem. Dzięki temu nic nie dzieje się na żywioł, a każdy biorący udział w widowisku musi się z owym regulaminem zapoznać. Jeśli nie pasują mu jego zapisy i reguły imprezy, może przecież zrezygnować. Pomimo tego zdarzały się sytuacje, że niektórzy rekonstruktorzy, nie mając szacunku wobec własnego słowa potwierdzonego podpisaniem regulaminu, zachowywali się nie tak, jak trzeba, przypominając nieco psy zerwane z łańcucha. Głośne nocne śpiewanie piosenek uznanych za zakazane, paradowanie po ulicach w mundurach, nocne zakupy – oczywiście w sklepie monopolowym. Trochę to przypomina zabawy chłopczyków nagle przebranych z krótkich spodenek w zbyt duże mundury, ale to ich poczucie wartości, a nie moje. Łamiesz regulamin, licz się z tego konsekwencjami. Człowiek ma taką naturę, że jeżeli nie narzuci mu się jasno określonych reguł postępowania, potrafi zrobić się nieobliczalny. Szczególnie, jeśli zerwał się z przysłowiowego łańcucha. Złamaliście regulamin, więcej was w miechowickim widowisku nie będzie. Komuś innemu nie podobały się zapisy regulaminu, więc zrezygnował z udziału. Pamiętajcie jednak, że to były wasze działania lub wasza decyzja, której nikt na was nie wymuszał. Nie przedstawiajcie się jako „bezbronne” ofiary tych wydarzeń, bo to naprawdę żenujące. Poradzę wam, spójrzcie we własną duszę i spróbujcie samym sobie zadać pytanie, jak wiele jest w tym waszej winy. Jeśli usłyszycie jakiś odzew, to znaczy, że jeszcze odrobina uczciwości w was pozostała. Jeśli odpowie wam cisza, to można wam tylko współczuć…

   Na krótko przed tegorocznym widowiskiem Irek opublikował komunikat o zakazie latania dronami nad polem rekonstrukcyjnym, co wywołało niesamowitą dyskusję i otworzyło worek pełen emocji. Jeden internetowy specjalista prześcigał się z drugim, chwaląc się zasobem swojej wiedzy i zdobytymi doświadczeniami. Irek wiedział, że tak będzie. Ja też. Sprawa jest bardzo prosta. Organizatorem tego widowiska jest Pro Fortalicium. Teren, na którym się odbywa, jest pod administracją Pro Fortalicium. Podczas samego widowiska wszystko, co dzieje się na polu rekonstrukcyjnym nagrywane jest przez drona, za który płaci Pro Fortalicium. Pole rekonstrukcyjne to tak naprawdę wąski pasek terenu wciśnięty w teren mocno zurbanizowany, więc dużego pola do popisu, a raczej do lotów, po prostu nie ma. O nieszczęście nietrudno. Dlatego impreza jest w pełni ubezpieczona, a za polisę płaci Pro Fortalicium. Za bezpieczeństwo ludzi podczas widowiska odpowiada Pro Fortalicium, dlatego wynajęta jest profesjonalna firma ochroniarska, za co płaci Pro Fortalicium. Ja sam, z racji sprawowanej funkcji prezesa Pro Fortalicium, osobiście odpowiadam za wszystkie kwestie finansowe, jak i za to, co dzieje się podczas widowiska. Podsumowując, to my jesteśmy organizatorem tego wydarzenia i to my wyznaczamy jego reguły. Nie podobają się komuś, to niech po prostu nie przychodzi. Ja też nie chodzę na koncerty disco polo, bo nie lubię tego rodzaju muzyki. Swoje dyskusje o tym, co można, a czego nie można, kto może, a kto nie, kto pozwala, a kto nie zostawcie sobie na własne wydarzenia, które będziecie organizować, finansować i brać za nie odpowiedzialność. Koniec. Kropka. Naprawdę, dziecinne te bezsensowne dyskusje…

   Co prawda nie jestem rekonstruktorem i nigdy nim nie byłem, nie odwiedzam też wielu imprez tego typu, które odbywają się na terenie naszego kraju – w ostatnim czasie na pewno z mniejszym natężeniem. Stwierdzam jednak, że moim zdaniem widowisko historyczne w Miechowicach w porównaniu do innych jest niesamowicie profesjonalnie przygotowane, dopilnowane i zapięte na ostatni guzik. Czasami coś nie wyjdzie, ale to już życiowa złośliwość. Błędy korygujemy. Bezczelne są więc zarzuty o brak porządku, o brak kompetencji czy jeszcze tam czegoś. To takie szczekanie tych, którzy sami sobie zamknęli furtkę, więc pozostaje im tylko odszczekiwać za wysokiego płotu. Widowisko to pełny profesjonalizm, co pokazało tego roczna, VII edycja. Jestem pełen podziwu dla faktu, jakim cudem Irkowi udaje się zorganizować taką masę uśmiechniętych ludzi, którzy zajmują się przygotowaniami do widowiska lub sprzątaniem po jego zakończeniu. To pewnie Irkowa tajemnica, chociaż tak naprawdę wiem, dlaczego tak się dzieje. Ludzie darzą Irka szacunkiem, a on sam potrafi do każdego dotrzeć. Komu nie pasują cechy jego osobowości, idzie własną drogą – każdy ma do tego prawo.

   Skoro o miechowickiej imprezie, to jeszcze parę słów na temat zarzutów, które też zauważyłem w medialnej przestrzeni. Niektórzy zarzucili Irkowi i imprezom organizowanym na terenie ProFort Centrum (tym razem nie chodzi o widowisko historyczne, ale o inne imprezy) zbytni koloryt, rozrzut tematyczny i komercjalizację, co nie przystoi i nie pasuje do profilu działalności Pro Fortalicum.  Szanowni Państwo, nawet nie wiecie, ile razy rozmawialiśmy z Irkiem na ten temat. Jednakże weźcie pod uwagę jeden podstawowy aspekt – działalność Pro Fortalicium skierowana jest na popularyzację historii, a przecież formy tej popularyzacji są i mogą być przeróżne. W naszych rozmowach z Irkiem doszliśmy do wniosku, że w tak silnie zurbanizowanym terenie, jakim są Miechowice, pośrodku osiedli mieszkaniowych należy dotrzeć do jak najszerszej grupy ludzi. Wielu osobom zagadnienia historyczne są zupełnie obce, więc trzeba do nich dotrzeć jeszcze inaczej. Jest na to realna szansa. Stąd pikniki, przeróżni zaproszeni goście, kolorowe uśmiechy, dmuchane zamki dla dzieci, popcorn czy lody, kiełbaski i piwko, dźwięki bluesa przeplatające się z dźwiękami śląskich szlagierów, a przy okazji odwiedziny w schronie i dawka tragicznej historii tego miejsca. To właśnie jedna z dróg do popularyzacji historii. Szanowni Państwo, od momentu otwarcia miechowickiego schronu (2016) do dzisiaj odwiedziło go ponad 20 tys. ludzi. Wiecie, jaka to armia?  Przy okazji zjedli kiełbaski i lody, popatrzyli na postacie z Gwiezdnych Wojen czy też na pokazy karate i szczęśliwi poszli do swoich domów, pamiętając o tym miejscu i o działalności Pro Fortalicium. O to właśnie chodziło.  

   VII edycja miechowickiego widowiska już za nami, chociaż dla nas to początek żmudnej pracy związanej z jej rozliczeniem. Damy radę i zapraszamy do współpracy tych, którzy uważają, że coś z finansami jest nie tak. Nie ma to jak rozmowa i wyjaśnienie wszystkiego u źródła. Pozostałych malkontentów zapraszamy do przemyśleń – głównie na swój temat, bo tu upatruję główne źródło problemów. Jedna z osób, która zarzuca nam jakieś malwersacje finansowe, oszukiwała własną życiową połówkę w sprawie składek płaconych na Pro Fortalicium, wiec problem uczciwości wobec samego siebie jest bardzo głęboki. Gdy w przyszłym roku dojdzie do VIII edycji, mam nadzieję, że niezbyt mądre głosy, bezpodstawne zarzuty i pseudointelektualne dyskusje ucichną, bo w przeciwnym wypadku możemy pomyśleć, że kolejny rok został przez was zmarnowany i praca nad własną osobowością zakończyła się porażką. No cóż, zobaczymy. Jeszcze raz dziękuję Irkowi, wszystkim zaangażowanym w organizację wszelkich miechowickich imprez i wydarzeń, za wasz uśmiech i życzliwość, za chęć pomocy, za szczerość, gdy coś wam się nie podoba, za krytykę, gdy coś nie wychodzi, za wszystko. Dla niektórych te słowa staną się podstawą do jeszcze większej niechęci wobec mojej osoby, ale to już ich problem. Pozdrawiam serdecznie wszystkich uśmiechniętych i życzliwych.   

                                                                                                                                                                               Dariusz Pietrucha, prezes Pro Fortalicium