STOWARZYSZENIE NA RZECZ ZABYTKÓW FORTYFIKACJI

Piekary Śląskie – Dąbrówka Wielka

Grupa Bojowa „Brzeziny”    Obiekty Grupy Bojowej „Brzeziny” wybudowano w latach 1936-39 w ramach planu zagęszczania obrony i przekształcania Obszaru Warownego w jednolitą linię umocnień. Jako pierwszy, w 1936 roku,  powstał główny obiekt  – ciężki schron dla armaty ppanc. W latach następnych powstają obiekty uzupełniające takie, jak lekki schron bojowy dla dwóch rkm-ów czy dwa schrony pozorno – bojowe. W 1939 roku jako bezpośrednia obrona kopalni powstały dwa kolejne schrony polowe piechoty.   Dzięki tym obiektom zapełniona została luka w obronie, tzw. „martwe pole”, w obniżeniu terenu pomiędzy wzg. 298 w Kamieniu a wzg. 304,7 w Dąbrówce Wielkiej, osłoniętym dodatkowo zabudową miejską i przemysłową. W Brzezinach zrezygnowano z budowy stanowisk dla artylerii polowej, gdyż osłonę artyleryjską zapewniały tradytor południowy p.o. „Bobrowniki” i centralny P.O. „Dąbrówka”. Dlatego wybudowane tu schrony służyły przede wszystkim bezpośredniemu zwalczaniu wroga. Uzupełnione zaś zostały fortyfikacjami polowymi, ziemnymi, których niewielkie fragmenty zachowały się do dziś.   Obsadę umocnień stanowiła kompania forteczna „Dąbrówka” wchodząca w skład IV batalionu specjalnego ckm 11 pułku piechoty z Tarnowskich Gór. Mimo starań dowództwa Obszaru Warownego, grupa bojowa „Brzeziny” stanowiła słabe ogniwo w linii umocnień, co skrzętnie starali się wykorzystać Niemcy w przededniu wybuchu wojny. To właśnie tędy próbowały przedrzeć się w głąb polskich obszarów przemysłowych oddziały Śląskiego Legionu Ochotniczego „Freikorps Ebbinghaus”. 1 września, w godzinach rannych, silnej grupie Freikorpsu pod dowództwem miejscowego szefa „Jungdeutsche Partei” Schimmelbrota udało się przedrzeć przez linie obrony i opanować kopalnię „Orzeł Biały”. Jednakże po zaciekłych walkach z kompanią powstańczą pod dowództwem Emanuela Nowaka i kompanią wojska kpt. Bomby Niemcy zostali wyparci. Ataki powtarzały się, jednak dzięki wsparciu kompani powstańczych z Kamienia i Dąbrówki Wielkiej napastnikom nie udało się odnieść większych sukcesów. Schron.    Jest to ciężki schron bojowy  o tyle ciekawy, iż jest obiektem dwukondygnacyjnym.  Uzbrojony był w armatę p.panc. flankującą swoim ogniem równy teren aż do kopalni „Andaluzja”, w dwa ckm, z których jeden umieszczony był w kopule pancernej (sygnowanej ZO 1936 N84), a drugi za opancerzoną strzelnicą. Posiadał również przynajmniej jeden rkm w strzelnicy osłaniającej wejście. Rolę wyjścia ewakuacyjnego pełniła strzelnica działowa.   Pierwotnie obiekt nie posiadał strzelnicy osłaniającej zapole, jednakże wykonano ją później poprzez przemurowanie jednej z czerpni powietrza. Wejście główne jest znacznie szersze niż standardowo i było zamykane dwuskrzydłowymi, pancernymi drzwiami. Schron wykonano w nietypowej klasie odporności,  gdyż ściana tylna i boczna – nienarażona na bezpośredni ogień nieprzyjaciela, mają aż 150 cm grubości, czyli więcej, niż tradycyjne obiekty klasy odporności E.  Obiekt jest wyremontowany. Zachowały się oryginalne pancerze strzelnic. Jedno z zejść na dolną kondygnację jest podwójnej szerokości. Podłoga górnej kondygnacji posiada zielonkawą wylewkę imitującą PCV, co spotykamy w niewielu schronach.  Pomimo znacznie szerszego wejścia, armaty nie dało się wtoczyć do środka, dlatego była wstępnie rozbierana i składana dopiero na stanowisku bojowym.   Górna kondygnacja mieściła izby bojowe oraz skład amunicji, natomiast na dolnej znajdowały się pomieszczenia załogi, maszynownia oraz izba dowodzenia. Ciekawostką jest fakt, iż w dolnej kondygnacji w trakcie budowy obiektu źle zamontowano uchwyty dwóch żołnierskich prycz, dlatego też potem trzeba było to skorygować, co oznaczało mozolną pracę żołnierzy przy skuwaniu betonu na głębokość około 10 cm, dzięki czemu powstała widoczna do dzisiaj nisza w ścianie.

Bobrowniki Wzgórze 310 schron w skarpie autostrady A1

Wzgórze 310Opis dioramy:Obiekt K – dawne koszary 11pp – obecnie budynek przedszkolaObiekt M – schron amunicyjny – pod opieką StowarzyszeniaObiekt 8 – tradytor artyleryjski południowy – pod opieką StowarzyszeniaObiekt 9 – tradytor artyleryjski północnyObiekt 6 – nie istnieje – został wyburzony przy budowie autostrady A1Obiekt 2 – skraj wzgórza – obiekt wyremontowany – pod opieką StowarzyszeniaObiekt 7 – schron wykopowy w zboczu autostrady A1- pod opieką StowarzyszeniaObiekt 3 – schron bliźniaczy do obiektu 2 – obcnie remontowany – pod opieką Stowarzyszenia Wzgórze 310.  Punkt Oporu „Bobrowniki” został zlokalizowany na „Wzgórzu 310”  pomiędzy miejscowościami Bobrowniki a Namiarki. Wybór tego wzgórza nie był przypadkowy. Służby saperskie planując przebieg fortyfikacji Obszaru Warownego „Śląsk” doceniły jego korzystne położenie  terenowe. Wzgórze ma u podstawy szerokość ok. 700 m i długość 1500 m. Jego wysokość względem pobliskiej rzeki wynosi ok. 30 – 40 m, co zapewniało dobry wgląd w pozycje przeciwnika. Dodatkowym atutem były bagna i rozlewiska rzeki Brynicy o szerokości 100-400 m. Po zniszczeniu połączeń komunikacyjnych na rzece, w jej dolinie powstawała skuteczna zapora dla wojsk zmotoryzowanych. Dodatkowo zasięg terenów  bagiennych można było rozszerzyć podnosząc poziom wody za pomocą budowli hydrotechnicznych zbudowanych w połowie lat 30-tych.     Do września 1939r na wzgórzu wybudowano 17 aż obiektów fortecznych. Pas umocnień stałych i polowych opasał pierścieniem całe wzgórze tworząc silny punkt oporu. Poszczególne obiekty były połączone z sobą siecią okopów i rowów łącznikowych, lecz w wyniku powojennej działalności rolniczej zostały praktycznie zniwelowane. Wbrew krążącym pogłoskom między obiektami nie było połączeń podziemnych. Podstawą obrony tego rejonu były żelbetonowe schrony bojowe dla broni maszynowej, których załogi miały niszczyć przeciwnika na małych i średnich dystansach do 800 m. Zwalczanie nieprzyjaciela na większych odległościach i jednocześnie wspieranie innych punktów oporu czy grup bojowych było zadaniem baterii  dział polowych kal. 75mm. Były one chronione w dwóch bojowych schronach artyleryjskich (tzw. tradytorach), wybudowanych we wschodniej części wzgórza, po jednym, na zboczu północnym i południowym. Załoga.   P.O. „Bobrowniki” był obsadzony przez żołnierzy 11 pułku piechoty z Tarnowskich Gór, którzy kwaterowali w specjalnie zbudowanych koszarach. Obsada umocnień w okresie pokoju pełniła służbę patrolową, wartowniczą i odbywała ćwiczenia. Zadaniem żołnierzy było również zapobieganie próbom rozpoznania fortyfikacji przez wywiad niemiecki, które to dość często były podejmowane. Umocnieniom Bobrownik nie było dane sprawdzić się w walce. W wyniku ogólnej sytuacji na froncie południowym na rozkaz Naczelnego Wodza w nocy z 2 na 3 września odbyła się pośpieszna ewakuacja. Jedynie w dniu 31 sierpnia z tradytora północnego ostrzelano teren kopalni „Radzionków” zajętej przez niemieckich bojówkarzy, a 1 września z tradytora południowego prowadzono ogień na Bytom, prawdopodobnie w rejon bytomskich koszar. Okres wojny.    W okresie okupacji Niemcy nie wykorzystywali bobrownickich fortyfikacji, zabierając jedynie pozostawioną częściowo amunicję artyleryjską. W koszarach mieściła się szkoła podstawowa. Dopiero w styczniu 1945 roku niektóre obiekty obsadziły oddziały niemieckie. W 1945 roku walki o samą miejscowość były krótkie, choć chwilami bardzo intensywne. Zakończyły się one pośpiesznym odwrotem wojsk niemieckich w kierunku Bytomia, w czasie to którego wysadzono most i jaz na rzece Brynicy znajdujący się na południe od Namiarek. W okresie powojennym wzgórze było miejscem ćwiczeń jednostki wojsk obrony powietrznej kraju z Bytomia. Z biegiem czasu wyposażenie techniczne i socjalne schronów ulegało dewastacji, a same budowle ulegały „zamaskowaniu”  chwastami i odpadami.       W grudniu 2004 roku stowarzyszenie „Pro Fortalicium” użyczyło od gminy Bobrowniki teren z tradytorem południowym i pobliskim schronem amunicyjnym. Później uzyskaliśmy zgodę na wyremontowanie dwóch schronów ckm w Namiarkach. Doszło również do remontu schronu wykopowego, który znalazł się w zboczu wybudowanej autostrady A1. Niestety, w efekcie budowy tej samej autostrady, dwa obiekty przestały istnieć, w tym unikalny dwukondygnacyjny schron ckm (obiekt 6 na dioramie).  Nasze Stowarzyszenie wyremontowało lub remontuje:1. Schron wykopowy w zboczu autostrady A1.2. Schron bojowy ckm w Namiarkach (obiekt 2 na dioramie).3. Schron bojowy ckm w Namiarkach (obiekt 3 na dioramie). Tradytor południowy i schron amunicyjny czekają na lepsze czasy…

Bobrowniki – Namiarki

Dwukondygnacyjny schron bojowy dla broni maszynowej wchodzący w skład Punktu Oporu „Bobrowniki”. Jego budowę datuje się na 1936 rok. Uzbrojenie schronu składało się z 3 ckm-ów,1 rkm-u i broni etatowej załogi, która liczyła 9-12 żołnierzy. Ze względu na większe zagrożenie ze strony przeciwnika, jeden ckm był umieszczony w półkopule bojowej, która zapewniała kąt ostrzału i obserwacji 180o. Pozostałe ckm-y były umieszczone na lawetach fortecznych w strzelnicy wschodniej i zachodniej za pancerzami pionowymi. Zadaniem załogi było niszczenie wojsk nieprzyjaciela atakujących od strony Szarleja, przez koryto rzeki Brynicy.

Zbrosławice Regelbaum 116

Schron bojowy Regelbau 116 Pozycji „Górnośląskiej” Historia Pozycji Górnośląskiej Dopiero w 1939 roku Niemcy rozpoczęli prace nad umocnieniami po swojej stronie Górnego Śląska (wiedzieli o powstałym po drugiej stronie granicy polskim systemie fortyfikacji Obszaru Warownego „Śląsk”). Powstało wtedy zaledwie dwadzieścia sześć schronów bojowych na odcinku granicy długości ponad 45 km. Z braku oryginalnej dokumentacji po wojnie przyjęto dla tej linii fortyfikacji nazwę „Oberschlessien-Stellung”, czyli Pozycja Górnośląska. Umocnienia te stworzone w ramach przygotowań do wojny miały na celu nie tylko udział w ewentualnych działaniach wojennych, lecz także propagandowe oddziaływanie na stronę polską i zniechęcenie jej do działań zaczepnych. Obiekty wzniesione przez Niemców to adaptacje czterech typowych niemieckich projektów do czechosłowackich pancerzy (dostępnych po aneksji przez hitlerowskie Niemcy terenu Czech). Budowano również obiekty zaprojektowane specjalnie dla czeskich kopuł, które występują jedynie na Górnym Śląsku. Są to tzw. „Sonderkonstruktion” (tzw. konstrukcja specjalna). Wykorzystanie zdobycznych elementów w niemieckich fortyfikacjach na taką skalę to ewenement. Opisywane obiekty nie zostały całkowicie wykończone, nie osadzono większości z planowanych kopuł pancernych i ani jednej płyty pancernej dla armaty ppanc. Wnętrza schronów też nie zostały w pełni wyposażone. Schrony bojowe były zgrupowane w punktach oporu, z czego największy i najciekawszy znajduje sięw Zbrosławicach. Punkt Oporu „Zbrosławice” Wzdłuż linii kolejowej wybetonowano dziewięć schronów bojowych. Osiem z nich znajduje się w Zbrosławicach, natomiast jeden wysunięty jest na północ w kierunku miejscowości Miedary (administracyjnie Tarnowskie Góry). Wykorzystano tutaj wszystkie stosowane na Pozycji Górnośląskiej typy schronów bojowych ( S-K, R-106, R-107, R-111, R-116), z czego dwa znajdują się jedynie na terenie Zbrosławic. Większość obiektów nie została ukończona, a w niektórych można nawet zobaczyć nie usunięte elementy szalunków. Tylkow jednym schronie została osadzona czechosłowacka kopuła pancerna (jedna z trzech wykorzystanych na Górnym Śląsku przez Niemców) Zbrosławice zostały tak silnie ufortyfikowane ze względu na to, że były zagrożone uderzeniem jednostek 23 Dywizji Piechoty stacjonujących w polskich Tarnowskich Górach. Historia walk W 1939 roku schrony nie brały czynnego udziału w walkach, mogły być jedynie wykorzystane przez stacjonujące tutaj przed atakiem na Polskę jednostki niemieckiej 68 brandenburskiej dywizji piechoty. W okolicy była również rozlokowana artyleria ostrzeliwująca Tarnowskie Góry. Po kampanii wrześniowej schrony straciły na znaczeniu strategicznym i najpewniej zostały zabezpieczone i zamknięte. Ponownie zainteresowano się nimi dopiero w 1944 roku, kiedy to przed spodziewaną ofensywą radziecką w pobliżu wytyczono fragment polowej linii fortyfikacji o nazwie „b2 Stellung”. Wtedy to schrony z 1939 roku znalazły się na bezpośrednim zapleczu nowotworzonych umocnień i zapewne przydzielono im funkcje schronów biernych i magazynów. Niewiele wiadomo o ich wykorzystaniu w styczniu1945 roku, choć niektóre z nich noszą ślady trafień i ostrzału. Po wojnie jakiś czas poniemieckimi fortyfikacjami zajmowało się wojsko, jednak gdy obiekty zostały pozostawiane same sobie, z czasem zostały w dużej mierze pozbawione i tak niepełnego wyposażenia, które złomowane w większości przepadło bezpowrotnie w piecach hutniczych. Regelbau 116 w Zbrosławicach – założenie bojowe Regelbau 116 (tzw. budowla regulaminowa) jest jednym z typowych projektów niemieckich schronów bojowych wprowadzonych w 1939 roku. Na Górnym Śląsku był on wykonywany w formie dostosowanej do czechosłowackich elementów. R-116 jest to schron bojowy dla armaty przeciwpancernej i broni maszynowej do ognia bocznego. Na Pozycji Górnośląskiej występuje on w dwóch podtypach – wersji „a” oraz „b”. Wersja „a” miała posiadać kopułę pancerną, natomiast „b” w tym miejscu posiada jedynie otwór w stropie dla wysunięcia peryskopu. W Zbrosławicach wszystkie obiekty wykonano w wersji „a”. Regelbau-116 to konstrukcja żelbetowa o ścianach zewnętrznychi stropie grubości 2 m., a jej wnętrze skrywa w sumie dziesięć pomieszczeń. Po wykończeniu obiekt miał mieć możliwość hermetycznego zamknięcia i zasysania przefiltrowanego powietrza. Załogę miało stanowić dwunastu żołnierzy, z których każdy miał otrzymać osobną pryczę w izbie załogi. Oprócz tego w izbie powinien znajdować miały się: piecyk, filtrowentylator, stolik, krzesła itd. Ściany miały zostać pokryte boazerią. Główne planowane uzbrojenie obiektu to armata ppanc. PAK 35/36 kal. 37 mm., jednak płyta pancerna (485P2 ), za którą miała zostać ustawiona, nie została osadzona, a w Zbrosławicach nie wykonano nawet betonowego postumentu dla obrotowej podstawy. Zamontowano natomiast pancerze czeskie. Pierwszy w strzelnicy na kierunku zasadniczym jest to pancerz dla zdwojonego ckm-u (790P4). Kolejny pancerz (793P4) znajduje się w izbie obrony ściany tylnej i można było w nim zamontować zarówno ckm, jak i rkm. Ostatni czeski element pancerny znajduje się w izbie załogi i chroni on strzelnicę do bezpośredniej obrony strefy wejścia. Schron znajduje się na prywatnym terenie Pana Waldemara Sykosza, członka naszego Stowarzyszenia.

Wymysłów grupa obiektów

Schrony bojowe grupy bojowej „Wymysłów” Obszaru Warownego „Śląsk”    W okolicach miejscowości Świerklaniec, skręciwszy na prawo z drogi prowadzącej z Piekar Śląskich na Siewierz, możemy dotrzeć do wielkiego sztucznego zbiornika wodnego, który nazywany jest Zalewem Kozłowa Góra lub Jeziorem Świerklanieckim. Wzdłuż jego brzegu ciągnie się malownicza i długa tama, przez którą możemy swobodnie przejechać samochodem lub rowerem. Sam zbiornik wodny ma powierzchnię ponad 580 ha i gromadzi wody rzeki Brynicy spiętrzone w oparciu o wspomnianą tamę i groble. W pogodny dzień roztaczają się stąd przepiękne widoki na wzgórza miejscowości Niezdara czy Tąpkowice.   Jednakże sztuczny zbiornik wodny nie powstał bez powodu. Wybudowano go w latach 1935-1939 (czyli w bardzo gorącym okresie w polskiej polityce zagranicznej) i miał on znaczenie militarne. Poprzez budowę tamy spiętrzono wody rzeki zalewając znajdujące się niżej tereny (kiedyś podobno pokryte lasem, a nawetz niewielką zabudową). Obecnie jest źródłem wody pitnej dla mieszkańców pobliskich miejscowości (Świerklaniec, Wymysłów, Dobieszowice, Kozłowa Góra). W czasach, kiedy powstawał, tereny te były własnością książęcej rodziny Henckel von Donnersmarck mającej w pobliskim Świerklańcu (niem. „Neudeck”) swoją wielką, przepiękną i niestety nieistniejącą już dzisiaj siedzibę (tzw. „Das Neue Schloß”).   Budowa sztucznego zbiornika stała się powodem sporu między polskimi władzami a rodem Donnersmarcków, gdyż poziom wody okazał się większy niż planowano, co bezpośrednio zagrażało książęcym terenom. Jego pierwotne założenie obronne polegało na nagromadzeniu ogromnych ilości wody, co było ważnym elementem planów obronnych powstałych w czasach II Rzeczypospolitej, a dotyczących obrony mocno zagrożonej bezpośrednim uderzeniem niemieckim polskiej części Górnego Śląska.   Główna koncepcja obronna sprowadzała się do tego, iż wzdłuż rzeki Brynicy Polacy budowali linię stałych umocnień (oczywiście chodzi o Obszar Warowny „Śląsk”), natomiast sam zalew był rezerwuarem wody, która w przypadku zagrożenia mogłaby być użyta jako swego rodzaju „broń”. Otóż poprzez otwarcie śluz w tamie woda miała być rozlana po okolicznych polach ciągnących się w stronę Dobieszowic, Kozłowej Góry i Piekar Śląskich i w ten sposób uniemożliwić przemieszczanie się wrogich wojsk. Poziom rozlanej wody nie miał być wysoki, a jedynie taki, by wróg nie mógł przejechać tamtędy sprzętem zmechanizowanym, natomiast przeprawa piechoty byłaby bardzo uciążliwa. Koncepcja obrony była, jak widać, bardzo prosta.   Niestety kiedy we wrześniu 1939 roku doszło do prawdziwego uderzenia Niemców, założenie obronne dotyczące Zalewu Kozłowa Góra nie sprawdziło się. Po pierwsze napełniane zbiornika wodą zaczęło się w 1939 roku, ale tego lata panowała duża susza, co uniemożliwiło wykonanie zadania. Niedaleko stąd, w rejonie miejscowości Niezdara doszło do potyczek i wymiany ognia z Niemcami, ale na rozkaz dowódcy Armii „Kraków”, gen. Antoniego Szyllinga, polscy żołnierze stanowiący załogi schronów Obszaru Warownego „Śląsk” pod wieczór 2 września 1939 roku musieli opuścić swoje posterunki i wycofać się na wschód. Tak więc nigdy nie doszło do planowanego otwarcia śluz i zalania okolicznych terenów. Polskie umocnienia zostały po prostu opuszczone, a zalania nie wykonano. W 1940 roku prace nad wypełnieniem zbiornika wodą kontynuowali już Niemcy.   Głębiej w lesie, na skraju zalewu wybudowano jeszcze kolejne obiekty. Obiekt znajdujący się zaraz u wylotu tamy jest schronem bojowym, który został zrewitalizowany. Posiada on bardzo charakterystyczny kształt. Wynika to z faktu, iż w oparciu o schron nie wykonano dodatkowych nasypów ziemnych. Jego ochronę stanowiło sprytne i zarazem proste w swojej konstrukcji rozwiązanie. Otóż ściany obiektu były zamaskowane drewnianymi lub ceglanymi ściankami, a całość na pierwszy rzut oka przypominała niczym nie różniący się od innych wiejskich zabudowań budynek gospodarczy. Stąd też charakterystyczny kształt schronu bojowego. My nazywamy go „Kwadraciokiem”.   Został wybudowany w 1939 roku. Jego zadaniem była bezpośrednia ochrona tamy. Mimo małych rozmiarów schron posiadał dość silne uzbrojenie. Były to dwa ckm-y „Browning” wz.30 umieszczone w strzelnicach ściennych, z tym że jeden z nich chroniony był płytą pancerną. Oprócz tego uzbrojeniem załogi były dwa rkm-y „Browning” wz. 28, które mogły prowadzić niezależny ostrzał przez dwie kolejne strzelnice przeznaczone tylko dla nich. Obydwie strzelnice rkm-ów posiadały kiedyś uchylne zamknięcia. We wnętrzu obiektu znajdziemy również zrzutnię granatów ręcznych zamykaną kiedyś metalowymi drzwiczkami, strzelnice obrony wejścia (przeznaczoną dla broni ręcznej) oraz rury (zamykane kiedyś innym rodzajem metalowych drzwiczek) do wystrzeliwania rakiet sygnalizacyjnych. Tak też doskonale zamaskowany obiekt mógł stawić bardzo niemiłą niespodziankę dla przeciwnika. Jego siła ognia była naprawdę imponująca. Jeden z ckm-ów miał pole ostrzału wzdłuż tamy, drugi sięgał ogniem w stronę jazu na Brynicy i schronu nr 52 znajdującego się w Dobieszowicach. Rkm-y mogły prowadzić ogień w sektorach uzupełniających, tj. wzdłuż brzegu zalewu (w stronę kolejnego obiektu, na dioramie nr 12), natomiast drugi mógł ostrzeliwać pola i zalane tereny w stronę Dobieszowic. Dzisiaj obiekt stoi w niewielkiej odległości od zabudowań Wymysłowa i jest doskonale widoczny dla każdego poruszającego się główną drogą.   Bardzo ciekawy obiekt znajduje się po drugiej stronie drogi, w głębi lasu. Jest to największy obiekt w tej grupie umocnień. Kiedyś znajdował się na skraju lasu, który od tego czasu porósł teren aż do samej tamy. Jest to ciężki schron bojowy wybudowany w 1938 roku. Na jego uzbrojenie składały się trzy ckm-y „Browning” wz. 30, z tego jeden umieszczony w kopule pancernej (sygnowanej ZO 1938 148 N1079), a dwa pozostałe w strzelnicach ściennych. Ckm z kopuły pancernej bronił samej tamy, drugi ostrzeliwał z nieistniejącej już strzelnicy ściennej brzeg zalewu, natomiast trzeci raził swoim ogniem tzw. zapole obiektu. Oprócz tego w schronie znajduje się garaż armatki ppanc., która w razie potrzeby mogła być wytoczona na stanowisko polowe.   Na wyposażeniu obiektu bez wątpienia znajdowała się również nieznana ilość rkm-ów „Browning” wz.28. Wokół obiektu widać jeszcze relikty umocnień ziemnych.Obiekt znajduje się w bardzo ciekawym towarzystwie. Otóż obok niego możemy odnaleźć zachowane niemieckie umocnienia w postaci tzw. „kochbunkrów” i fragmentów umocnień ziemnych. Jest to niewielki wycinek tzw. „B2 Stellung”, niemieckiej linii obronnej, ostatniej rubieży obronnej Górnego Śląska, mającej za zadanie zatrzymać nadciągającą Armię Czerwoną. Niektóre polskie obiekty zostały włączone do tej linii. Prawdopodobnie tak było właśnie z tym schronem.   Niestety obiekt znajduje się w opłakanym stanie. Ale jest to efekt jego bardzo ciekawej historii. Pierwszym rzucającym się w oczy uszkodzeniem jest solidne naruszenie bryły obiektu. Powstało ono w efekcie detonacji, jaka nastąpiła w jednej z izb obiektu (być może izbie ckm-u). Do wybuchu doszło najprawdopodobniej w 1945 roku i był on wywołany przez sowieckich saperów, którzy zebrali w okolicy porzuconą

Świętochłowice schron bojowy nr 39

Schron bojowy nr 39 Obszaru Warownego „Śląsk” Informacje ogólne Ciężki schron bojowy nr 39 wybudowany w 1937 roku w nietypowej klasie odporności, którą można nazwać „D/E”, gdyż grubość ścian częsciowo odpowiada klasie „D” (ściany nienarażone na ostrzał), a częsciowo klasie „E” (ściany narażone na ostrzał, czoło obiektu), wchodził w skład tzw. Drugiej Linii Obrony Obszaru Warownego „Śląsk”. Jej zadaniem było wspomożenie ogniem głównego odcinka broniącego granicy polskiej wcinającej się w obszar Niemiec na odcinku Rudy Śląskiej od Łagiewnik do Kłodnicy i zatrzymanie sił przeciwnika, którym udałoby się przełamać pozycję główną. Dodatkowo obiekty drugiej linii miały zabezpieczać tyły głównej pozycji przed możliwymi działaniami cywilnych grup dywersyjnych, które na tym terenie wykazywały się dużą aktywnością. Druga linia obrony miała też za zadanie obronę obiektów najbardziej narażonych na agresję niemiecką, punktów przemysłowych Górnego Śląska, takich jak np. huta „Zygmunt”, huta „Florian” czy kopalnia „Silesia”. Schron wybudowany został na skraju już ówcześnie istniejącgo parku piaśnickiego (obecnie park im. „Mieszkańców Heiloo”) na stoku wzgórza górującego nad podmokłą doliną i stawami. Jego zadaniem była obrona odcinka pozycji od szosy Zabrze – Chorzów do linii kolejowej Gliwice – Katowice. W skład załogi schronu nr 39 wchodziło czternastu żołnierzy z IV batalionu specjalnego ciężkich karabinów maszynowych 75 chorzowskiego pułku piechoty dowodzonych przez oficera. Uzbrojenie obiektu miały stanowić 3 ciężkie karabiny maszynowe wz.30, jeden ręczny karabin maszynowy wz.28, a także broń osobista załogi w postaci karabinów powtarzalnych i pistoletów. Ckm-y były chłodzone wodą dzięki instalacjom chłodzenia składających się z metalowych zbiorników o pojemności 60 litrów, rurek wodnych wraz z zaworami oraz węży gumowych. Zbiorniki na wodę znajdują się w dwóch z trzech izb bojowych (jedna z instalacji obsługiwała dwa stanowiska). Do sprawnego prowadzenia ognia z broni maszynowej izby bojowe wyposażono także w instalacje odsysania gazów prochowych oraz zrzutnie wystrzelonych łusek. Ponadto schron miał być odporny na możliwe użycie przez przeciwnika gazu bojowego. Gazoszczelność obiektu miała zapewniać instalacja filtrowentylacyjna składajaca się z wentylatora, rur, filtrów przeciwchemicznych, zaworów, a także wysokoprężnego jednotłokowego silnika diesla typu Blackstone DB. Wentylator, filtry oraz silnik miały zostać zamontowane na specjalnych podstawach w maszynowni. Obiekt posiadał łączność telefoniczną z innymi obiektami poprzez biegnące pod ziemią kable. Schron był w sumie wyposażony w trzy strzelnice dla ciężkich karabinów maszynowych , dwie strzelnice dla ręcznych karabinów maszynowych oraz dwa wyjścia ewakuacyjne zamykane dwoma pancerzami (które także pełniły funkcję strzelnic dla rkm-ów). Ciekawostą jest także to, iż schron posiadał na stropie imitację kopuły pancernej mającą zmylić przeciwnika. Docelowo planowano zamontowanie dwóch imitacji jednak ślady na stropie oraz niemiecka dokumentacja szpiegowska świadczą o tym, iż tylko jedna nich została zamontowana. Ponadto jednym z wartościowych i rzadkich elementów zachowanych w obiekcie jest oryginalny żeliwny pisuar w toalecie. Jest on jedynym zachowanym oryginalnym egzemplarzem montowanym w śląskich fortyfikacjach.  Historia Budowę schronu zakończono w 1937 roku, jednak jego wyposażanie trwało aż do wybuchu II wojny światowej i zostało przez nią przerwane. Nie zdążono zamontować kluczowych dla instalacji filtrowentylacyjnej elementów, a mianowicie samego wentylatora oraz silnika. 1 września 1939 roku schron był prawdopodobnie obsadzony przez szczątkową załogę, która w nocy z 2 na 3 września otrzymała, podobnie jak załogi pozostałych obiektów, rozkaz wycofania się z powodu zagrożenia okrążeniem. Taką hstorię przedstawiają oficjalne źródła, jednak odkrycia dokonane przez członków Stowarzyszenia, w postaci znalezionych przed schronem ok. 60 sztuk łusek karabinowych oraz pistoletowych polskich i niemieckich z okresu przedwojennego, oraz ślady ostrzału na ścianach świadczą, iż w okolicy schronu doszło do jakiegoś starcia. Jego okoliczności oraz uczestnicy pozostają w chwili obecnej tajemnicą. Po wojnie pełnił przez krótki okres czasu rolę schronu obrony przeciwlotniczej, później po opuszczeniu był systematycznie dewastowany i zaśmiecany do momentu jego całkowitego zamknięcia w latach osiemdziesiątych XX wieku. W 2007 roku Koło Terenowe „Świętochłowice” rozpoczęło remont obiektu, którego efektem jest utworzona w nim izba muzealna oraz organizacja co roku przy schronie pikników fortecznych, których głównym punktem są inscenizacje walk z okresu II wojny światowej. Zwiedzanie Schron jest dostępny do zwiedzania w każdy pierwszy i trzeci weekend miesiąca w okresie od maja do października w godzinach od 15.00 do 19.00. Istnieje możliwość zwiedzania poza tymi terminami po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym lub internetowym, także poprzez stronę naszego koła terenowego na portalu facebook lub przez e-mail. Tekst: Bartosz Skolik

Rybnik schron polowy piechoty

Polski Schron Polowy Piechoty nr 1 w Rybniku Historia odcinka Rybnik był miastem, które odegrało bardzo ważną rolę w kampanii wrześniowej. Bój o Rybnik miał być jedną z ważniejszych przeszkód opóźniających na osi marszu kolumny B niemieckiej 5 Dywizji Pancernej gen. por. Heinricha von Viettinghoffa. W powiecie rybnickim miały miejsce ważne incydenty, które poprzedziły II wojnę światową. Jednym z ważniejszych, o ile nie najważniejszym z incydentów była prowokacja na Niemiecki Urząd Celny w Stodołach. Granica z III Rzeszą ciągnęła się na długości 84 km, powiat wcinał się dosłownie w państwo niemieckie. Położenie miasta było wysoce niekorzystne ze strategicznego punktu widzenia (groźba szybkiego otoczenia i zniszczenia ugrupowania broniącego miasto). Sztab armii „Kraków”, GO „Śląsk” i 6DP założyły więc, iż Rybnik ma stawić tylko czasowy silny opór, a następnie załoga miasta miała się wycofać na główną pozycję obronną pod Pszczyną. Dowództwo Armii „Kraków” założyło, iż Rybnik miał być broniony najdłużej jak tylko się da, nie wolno było jednak dopuścić do większych strat w ludziach i sprzęcie. Tak więc Rybnik miał być broniony do godzin wieczornych pierwszego dnia napaści Niemiec. Ostateczna pozycja obronna dla garnizonu „Rybnik” znajdowała się po północnej stronie Pszczyny, w lesie pod Kobiórem i tam właśnie miał się wycofać garnizon miasta podejmując dalszą walkę z najeźdźcą. Przełom lipca i sierpnia był okresem bardzo gorącym, przepełnym aktami sabotażu zarówno ze strony niemieckiej, jak i polskiej ludności. Przypadki sabotażu ze strony ludności niemieckiej były na porządku dziennym, polska ludność nie pozostawała dłużna.Założenie obronne Na obrzeżach miasta Rybnika, zbudowano trzy schrony bojowe (niedokończone przed wybuchem wojny), a linia obrony była przygotowana w następujący sposób:

Piekary Śląskie – Brzozowice-Kamień

Schron bojowy Obszaru Warownego „Śląsk” w tzw. domu „Strzelca”.    Bardzo nietypowym obiektem, jaki znajduje się pod opieką naszego stowarzyszenia, jest unikatowy schron bojowy, który został celowo zamaskowany w budynku cywilnym. Wchodził w skład Samodzielnej Grupy Bojowej (Łącznikowego Punktu Oporu) „Kamień”, który operacyjnie łączył umocnienia na „Wzgórzu 310” w Bobrownikach i Samodzielną Grupę Bojową „Brzeziny”, a dalej „Wzgórze 305” w Dąbrówce Wielkiej.   Obiekt ten mieści się w Piekarach Śląskich, w dzielnicy Brzozowice-Kamień, przy ulicy Jana Długosza nr 84, w dawnym domu organizacji „Strzelec”. Cały budynek, wraz z częścią forteczną wybudowano w 1938 roku. Oczywiście jego początkowym przeznaczeniem była siedziba paramilitarnej i bardzo ważnej organizacji, jaką był „Strzelec”. Być może właśnie to przeznaczenie budynku zadecydowało o wkomponowaniu w niego schronu bojowego.   Sam budynek mieszkalny charakteryzuje się bardzo mocną i solidną konstrukcją. Schron bojowy umieszczono w północno-zachodnim narożniku budynku. Oczywiście jego istnienie utrzymywano w tajemnicy, stąd też strzelnice obiektu były najprawdopodobniej zamaskowane drewnianymi okiennicami. Jest to obiekt jednoizbowy posiadający aż dwa wejścia, wyjście ewakuacyjne i dwie strzelnice, które są tego samego typu, jak w schronach pozorno-bojowych. Jego załoga mogła się składać z kilku osób, a wyposażeniem bojowym mogły być dwa rkm-y czy nawet dwa ustawione na stołach pod strzelnicami ckm-y.   Zadaniem obiektu było wspieranie sąsiednich schronów Samodzielnej Grupy Bojowej „Kamień” i zamknięcie ogniem broni ręcznej i maszynowej wyjścia z ulic prowadzących do Kamienia od strony zachodniej. Jego walorem miała być nie tyle siła ognia i solidna konstrukcja, ale raczej zaskoczenie przeciwnika.Po wojnie w budynku miała swoją siedzibę placówka Milicji Obywatelskiej. Solidna konstrukcja pewnie zachęciła nowych „lokatorów” do usadowienia się w budynku. W piwnicach widać nawet coś, co przypomina oddzielne, malutkie cele. Potem MO przeniosło się gdzie indziej, a budynek zasiedlili normalni lokatorzy.  Istnienie tego unikalnego obiektu odkrył w 2001 roku w trakcie badań terenowych ówczesny prezes stowarzyszenia Waldemar Machoń. Stało się tak dzięki życzliwości starszych mieszkańców Kamienia, którzy pamiętali tamte trudne czasy. Pamiętali również istnienie tego obiektu. Nie zapominajmy, iż nie zachowała się dokumentacja dotycząca obiektów OW „Śląsk”, tak też zlokalizowanie tego obiektu byłoby bez ich pomocy niezmiernie trudne. Według naszych informacji jest to jedyny tego typu polski obiekt zachowany w dzisiejszych granicach państwa polskiego.

Dobieszowice schron bojowy nr 52

Polski schron bojowy nr 52 Obszaru Warownego „Śląsk” Historia śląskich fortyfikacji.    Sięga początku lat 30-tych XX wieku. Rozpoczęło ją wytyczenie i przygotowanie pozycji do obrony obszaru przemysłowego. W 1931 roku obsadzono ją żołnierzami 23 Dywizji Piechoty z jej ówczesnym dowódcą gen. bryg. dr. Józefem Zającem. To on przygotował plan budowy na tych terenach fortyfikacji stałych, który został przyjęty przez Sztab Generalny.   Pierwsze obiekty zostały wybudowane w sierpniu 1933 roku w celu zamknięcia drogi Bytom – Czeladź tworząc Punkt Oporu „Dąbrówka Wielka” położony na Wzgórzu 304,7. Następne dzieła forteczne wybudowano rok później na zachód od Kochłowic i nazwano je Punktem Oporu „Szyb Artura”. Przez następne lata budowę fortyfikacji kontynuowano. Tak powstały fortyfikacje znajdujące się dziś w Bobrownikach, Maciejkowicach, Bytomiu, Rudzie Śląskiej, Chorzowie, Kochłowicach, Niezdarze, w rejonie Mikołowa i wiele innych. Razem tworzyły szereg punktów oporu dobrze zaplanowanego i rozmieszczonego Obszaru Warownego „Śląsk” ciągnącego się od miejscowości Niezdara na północy do miejscowości Wyry na południu. Rozbudowy OW „Śląsk” nie zakończono według planu, przerwał ją wybuch wojny. Całością obszaru dowodził płk Wacław Klaczyński. Wesoła.   Jedna z wybudowanych wtedy pozycji, broniąca zalewów na rzece Brynicy powstała dokładnie w rejonie kolonii Wesoła w Dobieszowicach. Zbudowana tu grupa „Wesoła” składała się z kilku obiektów wybudowanych na południe od jeziora Kozłowa Góra. Na swym zapolu miała „Wzgórze 321” zapewniające dobrą obserwację i ułatwiające obronę tego terenu. W tym czasie wraz z obiektami w Wymysłowie były to najdalej wysunięte na północ obiekty forteczne Obszaru Warownego „Śląsk”. Fortyfikacje w rejonie kolonii Wesoła składały się z czterech obiektów: umocnionego jazu, schronu pozornego, pozorno-bojowego i bojowego. Prace budowlane rozpoczęto w 1936 roku od usypania grobli przez rozlewisko Brynicy, nad którą wybudowano most z jazem. Obydwie budowle już w fazie projektowania przygotowane były do wysadzenia. Posiadają komory minowe umieszczone w filarach mostu. Wysadzenie mostu mogło zostać dokonane ze schronu bojowego.

Chorzów Schron Bojowy nr 5

Schron bojowy przy ul. Katowickiej 168 w Chorzowie Schron bojowy przy ul. Katowickiej 168 w Chorzowie, jest jednym z obiektów Obszaru Warownego „Śląsk”. Lokalizacja obiektu jest doskonale znana mieszkańcom okolicznych aglomeracji, gdyż znajduje się w pobliżu drogi, która jest chyba jedną z najbardziej uczęszczanych tras na Śląsku, łączącej Bytom z Chorzowem i z Katowicami. Tak też dla każdego z przejeżdżających jest doskonale widoczny. Jego maskowanie przyciąga wzrok i zaciekawia, dlatego też jest prawdziwą wizytówką śląskich fortyfikacji.Zarówno ten obiekt, jak i znajdujące się wokół niego są elementem tzw. Punktu Oporu „Łagiewniki”. Kiedyś punkt ten chronił osiedle Łagiewniki (dzisiaj dzielnicę Bytomia) od strony niemieckiej granicy. Zaczęto go budować w 1936 roku i przez kolejne lata rozbudowywano wzmacniając poszczególne odcinki. Budowa trwała aż do samego wybuchu II wojny światowej (na jednym z łagiewnickich schronów są jeszcze widoczne nieściągnięte szalunki) z tym, iż w końcowym okresie budowano słabsze i mniej odporne na ogień przeciwnika schrony. Największe obiekty wzniesiono w latach 1936-1938. Zadanie tego odcinka było niezwykle trudne. Bardzo blisko znajdowała się niemiecka granica. Wróg mógł się tu pojawić błyskawicznie. Oczywiście jego zamiarem byłaby próba przebicia się w głąb Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, a więc w kierunku centrum Chorzowa i Katowic. To były ze swoimi hutami, kopalniami i zakładami przemysłowymi bardzo cenne dla Niemców miasta. Tłumaczy to siłę ognia Punktu Oporu „Łagiewniki”, a także znaczne zagęszczenie schronów. Pamiętać należy jednak, iż droga, którą swym ogniem blokował miała zupełnie inny przebieg, niż obecnie. Tak też w pierwszej linii tego punktu oporu znalazły się obiekty wyposażone w broń maszynową (ckm-y i rkm-y), których zadaniem było eliminowanie nacierającej piechoty przeciwnika. Za nimi znajdowały się schrony artyleryjskie wyposażone w armaty polowe kal. 75 mm i doposażone również w armaty przeciwpancerne kal. 37 mm. Ich zadaniem było niszczenie jakiegokolwiek sprzętu zmechanizowanego, który próbowałby się przedrzeć przez linię polskiej obrony. Na jednym skrzydle Punktu Oporu „Łagiewniki” znajdował się kolejny silny punkt oporu („Wzgórze 305” czyli Punkt Oporu „Dąbrówka” – obecnie leżący głównie na terenie Piekar Śląskich), natomiast na drugim Punkt Oporu „Godula” (obecnie leżący na terenie Rudy Śląskiej). Donośność dział wynosiła od 4 do 6 km, tak więc siła ognia byłaby ogromna. Wokół schronów oraz na ich przedpolu były jeszcze przeszkody ziemne i terenowe, które nie pozwoliłyby na podejście w ich pobliże.Pozornie osamotniony schron przy ulicy Katowickiej został wybudowany 1936 roku, czyli w pierwszym rzucie wznoszonych schronów. Został wybudowany w kategorii odporności E. Grubość stropu wynosi 175 cm, ściany czołowej dochodzi nawet do 200 cm, był więc wytrzymały na ostrzał ciężkiej artylerii przeciwnika. Dodatkowo ściany narażone na ostrzał zabezpieczono płaszczem kamiennym i obsypano ziemią. Co ciekawe, schron był malowany w barwy maskujące (jego dzisiejszy wygląd jest próbą odwzorowaniem oryginalnego malowania). Obiekt jest dwukondygnacyjny, połączony dwoma wyłazami zaopatrzonymi w stalowe drabinki do wspinania. Na jednej i na drugiej kondygnacji jest po siedem pomieszczeń. Wejście do schronu było najpierw zagrodzone tzw. kratą przeciwszturmową. Wejście było chronione przez strzelnicę rkm-u. Dopiero dalej, za załamaniem korytarza znajdowały się dwudzielne drzwi pancerne, które szczelnie zamknięte chroniły obiekt przed atakiem gazowym. Na górnej kondygnacji znajdowała się izba bojowa, a w niej chronione pancerną płytą stanowiska dwóch ckm-ów (Browning wz.30 kal. 7,92 mm). Trzeci ckm (ten sam typ) zamontowany był w kopule pancernej. Wszystkie były chłodzone wodą. Na górnej kondygnacji znajduje się również pomieszczenie maszynowni, gdzie znajdował się filtr ręczny i filtr powietrza. Na dolnej kondygnacji znajdowały się pomieszczenia dowódcy i załogi, a w pomieszczeniu pod szybem kopuły zbiornik wodny i pompa wodna zasilająca system chłodzenia ckm-ów. Znajduje się tu również pomieszczenie magazynu, gdzie przechowywano wodę pitną, żywność, środki opatrunkowe, amunicję i części zapasowe. Schron posiadał podłączenie do energii elektrycznej, a także połączenie telefoniczne. Ilość izb dowodzenia na dolnej kondygnacji i łączność telefoniczna wskazuje, iż obiekt ten miał specjalne znaczenie. Prawdopodobnie był obiektem dowodzenia na tym odcinku. Nie ma też pewności co do liczby jego załogi. Mogło to być minimum 8 osób, ale mogło też być i 20.Niestety nie mamy dowodów na to, iż obiekt brał udział we wrześniowych walkach. Prawdopodobnie, podobnie jak inne schrony Obszaru Warownego „Śląsk” został opuszczony przez wojskowe załogi. Nie wiemy również, czy próbowali go obsadzić powstańcy z Powstańczych Batalionów Obrony Narodowej czy ktokolwiek ze wrześniowych obrońców Śląska. Podczas okupacji raczej nie był wykorzystywany przez Niemców. Po wojnie nie był użytkowany przez wojsko (jak to się zdarzało w przypadku innych obiektów), a z czasem niezabezpieczony ulegał powolnej zdewastowany. Do tego znacznie zmieniono jego otoczenie budując trakcję tramwajową (zniszczono wtedy jeden z jego nasypów), a także obecną trasę Bytom – Katowice. W ten sposób wyeksponowano go, nie pozwalając na zniszczenie jak w przypadku innych obiektów Punktu Oporu „Łagiewniki”. Obiekt od 2001 roku został poddany przez nasze Stowarzyszenie renowacji. Jego opiekunami i osobami, które w remont włożyły całe swoje serce byli Panowie Tomasz i Jerzy Klose, ówcześni członkowie „Pro Fortalicium”. Jednakże obydwaj w 2006 roku zrezygnowali z członkostwa w naszym Stowarzyszeniu, a w 2008 roku z opieki nad tym obiektem. Dlatego też w 2009 roku „Pro Fortalicium” wraz z władzami Miasta Chorzów musiało ponownie ustalić warunki funkcjonowania tego schronu. W nowej formie będzie on od wiosny 2010 roku służył jako obiekt o znaczeniu edukacyjnym, zapoznającym młodych ludzi ze Śląska z faktami związanymi z II wojną światową. Prace nad umocnieniami w rejonie miejscowoœci Łagiewniki rozpoczęto w 1936 roku. W tym czasie Wojsko Polskie rozpoczęło okres przebudowy potencjału obronnego wraz z dużymi kredytami, które przeznaczono m.in. na budowę umocnień. Pozwoliło to na ufortyfikowanie całej linii granicznej w rejonie tzw. „klina bytomskiego”. Zrezygnowano też z koncepcji oszczędnych w formie i uzbrojenia małych dział obronnych na rzecz dużych, najczęœciej dwukondygnacyjnych obiektów uzbrojonych w liczną broń maszynową i artylerie pod pancerzem. Kondygnacja górna-bojowa mieœciła wiele izb broni i korytarzy, a na dolnej kondygnacji (socjalnej) mieœciły się miejsca odpoczynku załogi, ich wyposażenie i amunicja. W tym samym roku powstało pierwszych 10 schronów bojowych wokół Łagiewnik w pierwszej linii, dodatkowo rzutując w tył duże schrony artylerii oraz koszary dla przyszłej obsady pozycji. Prawe skrzydło fortyfikacji połączono z umocnieniami punktu oporu „Wzgórze 304,7” budując w rejonie miejscowoœci Maciejkowice samodzielny ciężki schron bojowy. W 1937 roku rozbudowano lewe skrzydło stawiając trzy ciężkie obiekty na przedpolu huty i

Bytom Łagiewniki – polski ciężki schron bojowy

Schron.    Jest to ciężki schron bojowy przeznaczony dla ckm-ów o klasie odporności D, wybudowany w 1937 r. Był to okres, kiedy budowano naprawdę duże obiekty. Obiekt znajduje się ona na terenie zlikwidowanej łagiewnickiej huty „Zygmunt”, tuż przy rozebranym już ogrodzeniu, wzdłuż którego prowadzi ul. Szyby Rycerskie. Po hucie „Zygmunt” (dawna huta „Hubertus”)[1], która przed wojną była elementem polskiego przemysłu zbrojeniowego, a podczas wojny produkowała na potrzeby Wehrmachtu, właściwie nie ma już śladu. Podczas wojny w hucie produkowano podwozia do pojazdów opancerzonych Sdkfz. 250 lub Sdkfz. 251.    Schron należy do dość dużych obiektów jednokondygnacyjnych. Jego planowanym zadaniem było wspieranie ogniem swoich ckm-ów obrony pozostałych schronów pierwszej linii obrony. Został wybudowany między graniczną rzeką Bytomką a terenem ważnej z punktu widzenia strategicznego huty „Zygmunt”. W schronie zamontowano nowszy typ kopuły bojowej wz. 38 dla ckm. Wyposażony był także w dwa ckm-y, znajdujące się w gazoszczelnych pionowych strzelnicach typ 37. Dodatkowym uzbrojeniem schronu były 1-2 rkm do obrony bliskiej. Tak więc siła jego ognia była spora. Był obiektem wchodzącym w skład odcinka budowlanego „Godula” i nosił nr 13.    Wejście do schronu zostało ciekawie rozwiązane poprzez dobudowanie poterny o długości ok. 10 m. Wynikało to z faktu, że za schronem ciągnął się nasyp kolejki wąskotorowej, a poterna przebiegająca pod nasypem zapewniała zwiększone bezpieczeństwo. W podziemnym korytarzu znajdują się dwie strzelnice obrony wejścia dla rkm. W latach powojennych poterna została przedłużona o następne ok. 30 m dobudowane pod kątem prostym do osi pierwotnej poterny, ponieważ schron przeznaczono na potrzeby Obrony Cywilnej. Wejście do obiektu znajduje się obecnie w odległości kilkudziesięciu metrów od schronu w kierunku południowo-wschodnim, po przeciwnej stronie dawnego nasypu kolejki.    Poza tym, że schron ma zupełnie nietypowe wejście, niespotykane w innych obiektach, to właściwie nic go nie wyróżnia od pozostałych. Ale to tylko pozory… Podstępna dywersja.    Faktycznie, dziwna była to formacja. Jej późniejsze działania wyraźnie wskazują na fakt, że była tworzona pospiesznie, a jej zdyscyplinowanie i karność pozostawiały wiele do życzenia. Najprościej mówiąc, była to niemiecka organizacja paramilitarna i dywersyjna założona na krótko przed wybuchem wojny, dowodzona początkowo z niemieckiego Wrocławia, a później z Bytomia. W jej szeregi często wstępowali Polacy pochodzenia niemieckiego, którzy nielegalnie przekraczali granicę bojąc się mobilizacji i wcielenia do polskiej armii. To właśnie oni jeszcze przed wybuchem wojny dopuścili się krwawych akcji przeciwko Polakom. Niemieccy mocodawcy przeszkolili ich w niewielkim stopniu. Użyto tych oddziałów już od połowy sierpnia 1939 r. – bez żadnego wojskowego wsparcia. Praktycznie użyto ich jako mięso armatnie, stąd ich ciężkie straty.      Tworzeniem tych dość przewrotnie nawiązujących do idei tworzonych po zakończeniu I wojny światowej w Niemczech ochotniczych „Freikorpsów” zajął się mieszkający od stycznia 1939 r. w Bytomiu kpt Ernst Ebbinghaus, w cywilu inżynier górniczy. Może inaczej. Zlecono mu ich tworzenie, a on użyczył formacji swojego nazwiska. Tak powstał „Sonderformation Ebbinghaus”. Wrocławska placówka Abwehry podawała, że „Sonderformation Ebbinghaus” liczyła około 1,6 tys. członków. To bardzo prawdopodobne. Członkowie tej formacji rekrutowali się spośród dywersantów przeszkolonych wcześniej chociażby w ośrodku szkoleniowym Głubczycach, ale także spośród tych, którzy dołączyli na krótko przed wybuchem wojny. Wiadomo również, że wśród nich znalazło się sporo dezerterów z Wojska Polskiego.    Poziom ich wyszkolenia, a także osobistej odwagi, a nawet i lojalności musiał być bardzo różny. Wydaje się, że konieczną wydawała się ich weryfikacja w walce. Być może tym należy tłumaczyć fakt, że już od połowy sierpnia 1939 r. liczba nadgranicznych starć stale wzrastała. W ten sposób najlepiej było zweryfikować członków formacji, a także wybrać najlepszych, którzy w chwili rozpoczęcia wojny mieli najważniejsze zadania do wykonania. Na krótko przed wybuchem wojny Niemcy ulokowali sztab „Freikorpsu” w budynku bytomskiej restauracji (przy obecnej ul. Wrocławskiej). Można domniemywać, że we wcześniejszym przeszkoleniu tej formacji dużą rolę odegrali pracownicy bytomskiej placówki Gestapo i SD.    „Freikorps” miał swoją ścisłą organizację wewnętrzną. Dywersanci byli zorganizowani w kompanie, które składały się z pięciu plutonów (każdy po 25 osób). Każdy z plutonów uzbrojony był w 5 lekkich karabinów maszynowych, 10 pistoletów maszynowych, 10 rewolwerów (zamienianych potem na karabiny) oraz w dużą ilość amunicji i granatów ręcznych. Ich siła ognia była naprawdę duża. Pod koniec lipca 1939 r. Niemcy przesunęli członków „Freikorpsu” z obozów ćwiczebnych nad polską granicę, a główną kwaterę ulokowano w Bytomiu. Swoją działalność „Sonderformation Ebbinghaus” rozpoczął już w ostatnim tygodniu poprzedzającym wybuch wojny. Wzorem innych terenów przygranicznych można się spodziewać, że na polską stronę Górnego Śląska zostali w tym czasie przerzuceni instruktorzy (często z SS lub z Abwehry), którzy mieli zająć się organizacją działalności dywersyjnej na tyłach polskich wojsk. Zaczęło się…    W atakach na obszar Chorzowa, Siemianowic Śląskich, Piekar Śląskich czy też Rudy Śląskiej oprócz członków „Sonderformation Ebbinghaus” bardzo często brali udział członkowie bytomskich bojówek SA i SS. Oddziały regularnej niemieckiej armii nie brały w tych atakach udziału. Dowódcą odcinka bytomskiego był SA-Obersturmbannführer Willy Pissarski 9zginał podczas walk na terenie kopalni „Michał”), któremu podlegali Kutula i Piontek (dowódcy na odcinku Chorzów-Bytom). Jednym z bardziej znanych dowódców był również pochodzący z Gliwic Karl Rolle (dowódca na odcinku Nowy Bytom).    W samym Chorzowie hitlerowcy zaplanowali pięć zamachów na obiekty kojarzone z mniejszością niemiecką, by potem winą za nie obarczyć Polaków. To miało dać pretekst do akcji zbrojnej niemieckiej armii. Zamachy takie planowano na terenie całego polskiego Górnego Śląska. Ich wykonawca mieli być członkowie „Sonderformation Ebbinghaus”. W drugiej połowie sierpnia 1939 r. w wielu miejscach polsko-niemieckiej granicy dochodziło do lokalnych starć. W okolicach Bytomia najprawdopodobniej brali w nich udział członkowie bytomskich bojówek SA i SS.    Dla przykładu, w nocy z 27 na 28 sierpnia 1939 r. od strony Zabrza silna grupa „Freikorpsu” przeniknęła przez granicę i weszła dość głęboko w terytorium Polski, jednakże została zatrzymana przez powstańczą samoobronę. Do walki włączyły się schrony bojowe OWŚ tworzące sektor „Czarny Las”. Niemieccy dywersanci ponieśli w tym starciu spore straty (około 16 zabitych) i wycofali się do zabudowań cegielni w Bielszowicach, skąd zostali następnego dnia wyparci. Na tym samym odcinku polskiej obrony atak niemieckich dywersantów powtórzył się w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 r. Tym razem atakował oddział „Freikorpsu” pod dowództwem samego Karla Rolle. Atak ponownie został przez Polaków odparty. Polskie przygotowania.

Grzegorzowice – przyczółek mostowy

Most.    W latach 1884-1885 pomiędzy Ciechowicami i Grzegorzowicami zbudowano drewniany most, który miał 173 m długości, 8,4 m szerokości i opierał się na 10 drewnianych filarach. W dniu 14 maja 1921 r. spalili go powstańcy śląscy. Po podziale Górnego Śląska w 1921 r. obydwie miejscowości znalazły się po niemieckiej stronie granicy. W latach 1922-1924 r. wybudowano nowy, betonowy most, który składał się z siedmiu łukowych przęseł, z których cztery były na lewym, a dwa na prawym brzegu Odry. To właśnie ten most dotrwał do 1945 r. Na przyczółku mostowym od strony Ciechowic zachował się oryginalny, poniemiecki szlaban forteczny. Jego zadaniem było zablokowanie wjazdu na most wszelkim pojazdom mechanicznym. Od strony Grzegorzowic znajduje się drugi szlaban forteczny, który pierwotnie stał w miejscowości Nędza. Został uratowany przez stowarzyszenie Pro Fortalicium, które sprawuje opiekę nad ruinami mostu. Obok mostu do dzisiaj funkcjonuje przeprawa promowa zwana „promem Józefa”.  Od strony Ciechowic znajduje się zniszczona część mostu, która znajduje się pod opieką naszego stowarzyszenia. Znajduje się na nim oryginalny szlaban forteczny. Historia mostu – śląskie Remagen. W dniu 29 stycznia 1945 r. sowiecka kawaleria ze składu 1.Samodzielnego Korpusu Kawalerii Gwardii starła się w pobliskiej miejscowości Nędza (niem. Buchenau) z niemiecką 2.kompanią (d-ca por. por. Sigfrid Baier) ze składu 43.oddziału niszczycieli czołgów (niem.„Panzer-Jäger-Abteilung 43” – d-ca mjr Amsel) z elitarnej brandenburskiej 8.Dywizji Pancernej (d-ca płk Heinrich Georg Hax). 2.kompania „Dritten” była wyposażona w pojazdy typu „Hetzer”. Ich zadaniem była obrona mostu na Odrze pomiędzy Ciechowicami (niem. Oderbrück) i Grzegorzowicami (niem. Gregorsdorf), na którym znajdowały się na nim niewielkie siły Volkssturmu i policji, które do obrony posiadały tylko dwa działka kal. 20mm. W razie bezpośredniego zagrożenia na moście miało się pojawić 5-6 pojazdów typu „Jagdapanzer IV” z 3-ciej kompanii „Panzer-Jäger-Abteilung 43”. Oddział por. Sigfrida Baiera był wyposażony jedynie w broń ręczną i składowane na ciężarówkach „Panzerfausty”. Nacierała również sowiecka piechota wsparta przez pojazdy pancerne produkcji brytyjskiej typu Mark III „Valentine”, przekazane Sowietom. Podczas walk w Nędzy niemieckim żołnierzom nie udało się zatrzymać sowieckiego natarcia (wadliwe „Panzerfausty”), więc wycofali się w stronę mostu, który już wcześniej został przygotowany do wysadzenia przez oddział niemieckich saperów dowodzony przez oficera, stacjonujący w Grzegorzowicach. Niemcy musieli wysadzić ten most, by nie dopuścić do przejścia Sowietów na drugą stronę mostu. Ładunki wybuchowe nie zadziałały – do eksplozji nie doszło lub odpaliła tylko część ładunków (d-ca saperów z tego powodu popełnił samobójstwo). Sowieci przedostali się na druga stronę Odry utworzyć tam silny przyczółek w rejonie Łubowic (niem. Lubowitz), z którego później rozwinęli uderzenie na Racibórz (niem. Ratibor). Tenże przyczółek miał zaważyć na całym przebiegu walk i rozwoju sytuacji na tym odcinku frontu odrzańskiego. Niemcy cały czas próbowali złamać opór Sowietów, m.in. atakując z powietrza samolotami typu „Ju-87 G Stukas”. Walczył tu as niemieckiego lotnictwa, płk Hans Urlich Rudel. Owe wydarzenia z dnia 29 stycznia dla żołnierzy z 8.DPanc. utrata mostu stała się prawdziwą hańbą nazywaną „czarnym dniem 8 Dywizji Pancernej” (niem. „Schwarzer Tag für die 8. Panzer-Division”). Okoliczności zdobycia tego mostu bardzo przypominają sytuację na froncie zachodnim, a mianowicie przypadkowe zdobycie przez Amerykanów nienaruszonego mostu im. Ludendorffa na Renie w Remagen w dniu 7 marca 1945 roku. The Bridge.    In the years 1884-1885 a wooden bridge was built between Ciechowice and Grzegorzowice, which was 173 m long, 8.4 m wide and leaned on 10 wooden pillars. On May 14, 1921, Silesian insurgents burned it down. After the division of Upper Silesia in 1921, both towns were situated on the German side of the border. In the years 1922-1924 a new, concrete bridge was built, which consisted of seven arched spans, four of which were on the left and two on the right bank of the Oder. The bridge lasted until 1945. The original German barrier has been preserved on the bridgehead from the side of Ciechowice. Its task was to block all motor vehicles from entering the bridge. From the side of Grzegorzowice there is a second barrier, which originally stood in Nędza. It was saved by the Pro Fortalicium association, which oversees the ruins of the bridge. A ferry crossing called „Józef’s ferry” still operates next to the bridge. The story of the bridge – Silesian Remagen. On January 29, 1945, the Soviet cavalry from the 1st Independent Guards Cavalry Corps clashed in the town of Nędza (German: Buchenau) with the German 2nd Company (commander: Lieutenant Sigfrid Baier) from the 43rd tank destroyer division (German „Panzer-Jäger-Abteilung 43” under the command of Major Amsel) from the elite Brandenburg 8th Panzer Division (commander: Colonel Heinrich Georg Hax). The 2nd company „Dritten” was equipped with „Hetzer” type vehicles. Their task was to defend the bridge over the Oder between Ciechowice (German: Oderbrück) and Grzegorzowice (German: Gregorsdorf), on which there were small Volkssturm and police forces, which had only two 20mm guns to defend. In the event of a direct threat, 5-6 „Jagdapanzer IV” vehicles from the third company „Panzer-Jäger-Abteilung 43” were to appear on the bridge. Lieutenant Sigfrid Baier’s unit was only equipped with small arms and Panzerfausts stored on trucks. Soviet infantry was also approaching, supported by British armored vehicles Mark III „Valentine”, transferred to the Soviets. During the fights in Nędza, German soldiers did not manage to stop the Soviet attack (defective „Panzerfausts”), so they retreated towards the bridge, which had already been prepared to be blown up by a unit of German sappers commanded by an officer, stationed in Grzegorzowice. The Germans had to blow up the bridge to prevent the Soviets from crossing over. The explosives did not work. The explosion did not occur or the charges fired only partially (the sapper in command committed suicide as a result). The Soviets managed to cross the Oder to create a strong foothold in the area of ​​Łubowice (German: Lubowitz), from which they later developed an impact on Racibórz (German: Ratibor). This bridgehead was to decide on the entire course of the fight and the development of the situation in this section of the Oder front. The Germans constantly tried to break the resistance of the Soviets, including attacking from the air with „Ju-87 G Stukas”